Roztocza nerkowe na porzeczkach. Czym jest ta bestia i jak sobie z nią radzić

Sadzimy, uprawiamy, wszystko jest dobre dla szkodników. Jak trudno jest ogrodnikowi oddać swoje plony licznym pasożytom, które tylko czekają na możliwość wkroczenia na naszą domenę. Oto porzeczka, to cenne źródło witamin, które zbieramy kawałek po kawałku i zbieramy na zimę, ma jednego najgorszego wroga zwanego roztoczem. Chociaż jest mały, sprytnie niszczy cudzą własność. Walka z tym maleńkim złoczyńcą jest tym trudniejsza, że ​​pokazuje się go właśnie w czasie kwitnienia, kiedy nie wolno traktować roślin środkami chemicznymi (można zaszkodzić zapylaczom).

Roztocze na porzeczkach daje o sobie znać, gdy pojawiają się pierwsze pąki (stąd nazwa). To właśnie tam, w przytulnym, jeszcze nie rozwiniętym liściu, samica składa jaja. A kiedy zepsuta, luźna nerka jakoś się rozwija, to nie jeden, ale cała kompania kleszczy, które masowo rozprzestrzeniają się w zdrowe miejsca. Do jesieni puchną już nowe zainfekowane pąki.

Jak postępować z tym szkodliwym owadem? Przede wszystkim ważna jest profilaktyka. Rośliny należy dokładnie zbadać, a uszkodzone pąki usunąć, gdy roztocz jest jeszcze w środku. Nowe sadzonki należy kupować w specjalnych szkółkach lub specjalnych sklepach. Jeśli nie jest to możliwe, możesz potraktować roślinę jeszcze przed sadzeniem, zanurzając ją w roztworze (10 l wody, 10 g agrowertyny, 40 g siarki koloidalnej).

Jeśli krzewy są mocno zniszczone, należy je wyciąć, a nawet wykorzenić. Tylko w ten sposób możesz całkowicie pozbyć się roztocza nerkowego..